Rozlane na jezdni paliwo, olej silnikowy i inne śliskie substancje to jedno z największych zagrożeń dla kierowców jednośladów. Wystarczy delikatne złożenie pojazdu w zakręcie, by całkowicie stracić nad nim kontrolę. Na niemieckich drogach, zwłaszcza tych krętych i lubianych wśród motocyklistów, od kilku lat zdarzają się przypadki celowego rozlewania oleju na jezdni. Ostatni z nich miał miejsce w tym miesiącu w Górnej Bawarii, na trasie do Garmisch-Partenkirchen, gdzie już niedługo odbędzie się wielka doroczna impreza BMW Motorrad Days.
Kto miał do czynienia z benzyną, ropą, olejem silnikowym czy nawet olejem spożywczym na jezdni, ten wie, jak zachowuje się na nich motocykl – niemal całkowicie nieprzewidywalnie. Niebezpieczne są zwłaszcza zakręty w pochyleniu i hamowanie na tak zanieczyszczonej nawierzchni. Na śliskie plamy można natrafić zwłaszcza na trasach mocno uczęszczanych przez ciężarówki, choć oczywiście nie tylko tam. M.in. dlatego nie powinno się jeździć po drogach publicznych w stylu sportowym, na granicy możliwości swoich i maszyny. Tory mają przygotowaną i oczyszczoną nawierzchnię, po drogach jeżdżą tysiące pojazdów w różnym stanie technicznym. Nigdy do końca nie wiemy, co mamy pod kołami swojej maszyny.
Ktoś specjalnie polał olejem do smażenia zakręt na uwielbianej przez motocyklistów drodze
Nieumyślne zanieczyszczenie drogi to jedno, a czym innym jest celowe rozlewanie na asfalcie śliskich substancji. Z takimi działaniami spotykają się od wielu lat niemieccy motocykliści. Co jakiś czas sfrustrowany ich obecnością na drodze obywatel dopuszcza się takiego czynu na jednej z tras popularnych wśród kierowców jednośladów. W 2011 roku doszło z tego powodu do śmiertelnego wypadku w okolicach Allgäu. Na celowo rozlaną plamę oleju wpadł 38-letni kierujący Hondą Fireblade. Wypadł ze swojego pasa i uderzył w nadjeżdżające z przeciwka auto, ginąc na miejscu. Policja i rodzina ofiary do dziś nie wiedzą, kto odpowiada za śmierć tego człowieka. Podobne przypadki opisywaliśmy na naszym portalu również w 2014 i w 2021 roku.

Kolejny przypadek na popularnej trasie
18 czerwca tego roku doszło do kolejnego zdarzenia tego typu. Na bardzo popularnej wśród motocyklistów krętej drodze B307 w Górnej Bawarii, ciągnącej się wzdłuż rzeki Izary i zbiornika Sylvenstein, ktoś rozlał na jednym z zakrętów olej napędowy. Wygląd plam nie pozostawia wątpliwości, że nie był to przypadkowy wyciek z przejeżdżającego pojazdu, tylko celowe działanie. Powiadomiona o niebezpiecznym miejscu straż pożarna szybko uporała się z usunięciem substancji z jezdni, a bawarska policja prowadzi śledztwo w sprawie przestępstwa, jakim jest celowe sprowadzenie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Ceniący spokój i ciszę niemieccy obywatele coraz częściej organizują legalne i nielegalne protesty przeciwko masowej obecności motocyklistów w ich okolicy. Z powodu wytwarzanego hałasu, jednoślady są objęte coraz większą ilością zakazów ruchu na poszczególnych drogach, w określone dni tygodnia. Ostatni „atak olejowego terrorysty” mógł być nieprzypadkowy. Droga B307 to bowiem popularna trasa dojazdowa do odbywającej się co roku w Garmisch-Partenkirchen wielkiej imprezy BMW Motorrad Days. Najbliższą edycję zaplanowano już niedługo, w dniach 5-7 lipca 2024 roku. Być może miał to być rodzaj ostrzeżenia…

Dbajmy o bezpieczeństwo swoje i innych
Co zrobić, jeśli zauważymy na jezdni plamę paliwa, oleju lub innej śliskiej substancji? Warto zgłosić to od razu służbom, dzwoniąc pod numer 112. Jest to bowiem poważne zagrożenie dla uczestników ruchu drogowego, a zwłaszcza motocyklistów. Należy również zadbać o swoje własne bezpieczeństwo i uważnie obserwować nawierzchnię jadąc dalej. Wycieki substancji ropopochodnych rzadko kiedy występują pojedynczo, zazwyczaj jest to pas rozlanej cieczy ciągnący się nawet przez kilka kilometrów. Dobrym zwyczajem jest również ostrzeżenie innych motocyklistów w naszej miejscowości, np. poprzez publikację posta na lokalnej motocyklowej grupie facebookowej.