Niezatrzymanie się do kontroli policyjnej nie jest obecnie już tylko wykroczeniem, a przestępstwem, za które grozi do pięciu lat więzienia. Motocyklista jadący przez miejscowość Orzesze, w woj. śląskim, mimo znaków nakazujących mu zatrzymanie, kontynuował jazdę. Funkcjonariusze ruszyli w pościg, który zakończył się dla nich feralnie…
Motocyklista, prawdopodobnie poruszający się Suzuki Hayabusą, zignorował sygnały nakazujące mu zatrzymanie się do kontroli przeprowadzanej przez policjantów KPP Mikołów. Zdarzenie to miało miejsce w miejscowości Orzesze, znajdującej się około 5 km od Mikołowa. Funkcjonariusze ruszyli w pościg swoim Oplem Astra, kierując się na południe. W okolicach miejscowości Studzionka kierujący radiowozem wpadł w poślizg i na zakręcie wypadł z drogi uderzając w przeszkodę ziemną.
W wyniku wypadku jeden z funkcjonariuszy doznał urazu odcinka szyjnego kręgosłupa, drugi urazu ręki. Obaj zostali przewiezieni do szpitala. Motocyklista oczywiście uciekł. Ciekawostką jest to, że funkcjonariusze ruszając w pościg nie poinformowali o tym dyżurnego, a o uciekającym motocykliście pozostali policjanci dowiedzieli się już po feralnie zakończonej pogoni. Dopiero wtedy w działania włączyli się lokalni policjanci, co do tej pory nie przyniosło rezultatów.
Życie rannych w wyniku wypadku funkcjonariuszy nie jest zagrożone, radiowóz nadaje się do kasacji, a sprawę bada prokurator.